Oczyści krew, pokona pneumokoki czy grypę, usunie nawet skutki pocałunków z wirusem...
A powszechnie uchodzi za narząd niepotrzebny, podobnie jak wyrostek robaczkowy, albo migdałki.
Po co nam śledziona i jak o nią dbać, by służyła przez całe życie?
Chociaż zasadniczo nie powoduje dolegliwości bólowych, czasem trzeba się z nią pożegnać w trybie ekspresowym. Znacznie powiększona śledziona nie dość, że zaczyna uciskać okoliczne narządy, zwykle powodując dyskomfort w lewym boku, w nadbrzuszu, to jeszcze grozi niebezpiecznym dla życia pęknięciem. Bywa też, że jej sama jej praca szkodzi, np. osobom z chorobami krwi i wówczas też trzeba ją "wyrzucić".
Czy zarazem rzeczywiście śledzionę można wsadzić do jednego worka z wyrostkiem i migdałkami? Niekoniecznie!
Migdałek gardłowy stanowi niezwykle istotną barierę ochronną przed infekcjami u dzieci. Z czasem traci jednak na znaczeniu i nawet nieusunięty występuje w formie szczątkowej. Zazwyczaj więc po operacji przerośniętego migdałka trudno zauważyć negatywne skutki zabiegu.
Podobnie jest z wyrostkiem robaczkowym: nie usuwa się go profilaktycznie (chociaż robiono to przez jakiś czas w Stanach Zjednoczonych), gdyż wpływa to ujemnie na odporność dzieci i nastolatków. U osób dorosłych, którym z konieczności go usunięto, nie obserwuje się natomiast wyraźnego pogorszenia funkcji immunologicznych.
Inaczej bywa ze śledzioną. Wprawdzie jej funkcje po resekcji przejmują inne narządy, przede wszystkim wątroba, jednak odporność i praca układu krążenia nie jest już tak sprawna, jak przed zabiegiem. Bez śledziony można żyć i nie jest to tak skomplikowane, jak np. po usunięciu żołądka, gdy konieczna jest chociażby zmiana zwyczajów żywieniowych, jednak z nią jakość życia jest z pewnością lepsza. W każdym wieku.
Praca na dwóch etatach
Śledziona w przekroju ujawnia, że to narząd dwukolorowy: tworzą go białe skupiska tkanki łącznej, otoczone czerwoną miazgą. To przede wszystkim skutek przynależności do dwóch układów: krwionośnego i limfatycznego (chłonnego). Elementy układu chłonnego to głównie limfocyty. Część czerwona barwę zawdzięcza składnikom krwi. Miąższ współtworzą tzw. beleczki, czyli pasma tkanki włóknistej. Dzięki ich sprężystości śledziona kurczy się i rozkurcza, zasysając krew lub wypychając ją do krwiobiegu. Może także zmieniać objętość.
Czemu to wszystko służy? Zassana do śledziony krew przede wszystkim zostaje oczyszczona: złapane "stare" i już nie w pełni wydajne erytrocyty (czerwone krwinki) oraz płytki krwi (trombocyty) zostają przez nią zniszczone. Resztki nie zanieczyszczają organizmu, a trafiają do wątroby i stają się składnikiem żółci. Ponieważ układ krwionośny pracuje intensywnie przez całe życie, ale szczególnie szybko w okresie rozwoju, natura dba, by już na starcie ten system sprzątający był sprawny. Stąd śledziona tworzy się już w pierwszych tygodniach życia płodowego, a już od drugiego trymestru ciąży wspomaga organizm płodu umożliwiając namnażanie się erytrocytów.
Limfocyty, czyli komórki odpornościowe, znajdujące się w śledzionie nie tylko są zdolne do niszczenia agresorów organizmu, ale i do produkcji przeciwciał zapobiegających kolejnemu atakowi (dotyczy to limfocytów B). Zatem, gdy nasz organizm zostanie zaatakowany przez wirusy czy bakterie, śledziona bierze się intensywniej do roboty, by nie dopuścić do zakażenia lub szybko je zwalczyć. W czasie pracy musi często wyraźnie zwiększyć objętość, stąd jej powiększenie bywa dla lekarza podpowiedzią, co się z nami dzieje. Np. gdy śledziona, zwykle ważąca ok. 150 g, niemal niezauważalna pod łukiem żebrowym, powiększa się trzykrotnie, a my mamy objawy podobne do anginy, bardzo prawdopodobne, że to nie bakteryjne zapalenie gardła, tylko mononukleoza zakaźna, zwana też chorobą pocałunków. Przy anginie bowiem śledziona zwykle się nie powiększa (chyba, że długo utrzymuje się bardzo wysoka gorączka), a przy mononukleozie owszem.
Śledziona powiększa się w czasie walki z wieloma infekcjami, potem jednak wraca do normy. Oczywiście, jeśli proces leczenia przebiega prawidłowo, a problem zdrowotny nie jest przewlekły, szczególnie poważny, to "tylko" stan zapalny, etc.
Magazyn na wszelki wypadek
Zazwyczaj, jednorazowo, w śledzionie mieści się ok. 50 ml krwi. Bywa jednak, że gromadzi ona jej znacznie (nawet kilkakrotnie) więcej i wcale nie dlatego, że właśnie jesteśmy chorzy. Magazynowanie krwi, czyli w pewnym sensie ograniczenie jej krążenia, zapobiega zbyt szybkiej utracie ciepła. Zwykle zajmuje się tym wątroba, ale śledziona dzielnie ją wspomaga.
Zarazem inna jej funkcja to ułatwianie przepływu krwi i magazynowanie energii. Nie robi tego sama, a wytwarza specjalne substancje, które to potrafią. Są wyjątkowo ważne, gdyż mogą uchronić w szczególnych sytuacjach przed np. niedotlenieniem czy niedożywieniem (a w efekcie - obumieraniem) tkanek.
Powiększenie ma znaczenie
Sama śledziona nie musi być chora, by się powiększyć. To raczej objaw innych problemów ze zdrowiem. Nie należy go jednak lekceważyć. Stopień powiększenia pozwala często lekarzowi wstępnie ocenić, na ile sprawa jest poważna i ewentualnie zlecić dodatkowe badania. Sami jednak tego nie próbujmy. To nie jest prosty mechanizm, że im bardziej powiększony narząd, tym groźniejsza choroba lub odwrotnie. Nawet umiarkowane powiększenie (splenomegalia) może oznaczać zmiany nowotworowe, ale i, często przechodzącą samoistnie, sarkoidozę.
Wśród chorób, które mogą powodować powiększenie (splenomegalia) śledziony, poza wymienionymi wcześniej, są także: reumatoidalne zapalenie stawów, cytomegalia, różyczka, choroby wątroby, zwłaszcza wirusowe, borelioza, AIDS, gruźlica, białaczki ostre oraz przewlekłe, zakrzepica, tętniak.
Zatem zawsze, niezależnie od innych objawów, uczucie ucisku pod żebrami (po lewej stronie) lub w okolicach (może uciskać żołądek, czyli dawać dolegliwości bliżej środka brzucha czy nerkę, więc niżej), trzeba wyjaśnić z lekarzem.
Gdy śledziona zachoruje
Bardzo rzadko problemy zdrowotne dotyczą samego narządu i zazwyczaj nie jest to nic poważnego. Bywa jednak, że stan śledziony wymaga jej natychmiastowego usunięcia.
Mimo imponującej sprężystości, śledziona jest wrażliwa i krucha. Może pęknąć po pozornie niegroźnym urazie brzucha, np. podczas wypadku drogowego, po uderzeniu. Często pęknięcie śledziony bardzo boli, bywa jednak i tak, że najpierw następuje pęknięcie w samym miąższu, które nie daje wyraźnych objawów. Pod włóknistą torebką, która miąższ otacza, zbiera się jednak krwiak (czasem kilka dni). Gdy i on pęknie, może nastąpić masywny, zagrażający życiu krwotok, a krew rozlać się po całej jamie otrzewnowej, zawierającej niemal wszystkie narządy układu trawiennego, od żołądka, po jelito grube.
Stąd właśnie między innymi konieczność diagnozowania pacjentów, którzy po urazie brzucha mówią: "nic mi nie jest". Tak do końca to nie wiemy na pewno...
Czasem usuwa się i zdrową śledzionę, np. u osób z zaburzeniami krzepliwości krwi. "Nadgorliwa" śledziona usuwa bowiem płytki krwi (odpowiedzialne za krzepnięcie), które są niepełnowartościowe. Tymczasem w przypadku małopłytkowości: czasem lepsze takie niż żadne.
Gdzie szukać śledziony?
Śledziona nie jest szczególnie dobrym miernikiem zdrowia dla samego pacjenta. Zwykle o tym, że jest powiększona, dowiadujemy się dopiero od lekarza. Śledziona często nie boli, a nas do gabinetu kierują inne objawy. Lekarz powinien umieć zbadać śledzionę tak, by zmiany zauważyć już podczas badania palpacyjnego (w pozycji stojącej, bądź na prawym boku). Do prawidłowego obmacania i opukania śledziony potrzebna jest wiedza, doświadczenie i dwie ręce. Samodzielnie, nieumiejętnie, dotykając brzucha nawet jej nie wyczujemy: choćby dlatego, że sprytnie się chowa w różnych pozycjach. Gdy stoimy, kieruje się w stronę mostka i nieco obniża, gdy leżymy układa się wzdłuż X żebra. zasadniczo jednak znajduje się w nadbrzuszu, po lewej stronie, między żebrami 9., a 11.
Jeśli śledziona jest powiększona (czyli wyraźnie większa od dłoni), najczęściej lekarz zaleca wykonanie usg jamy brzusznej, a w sytuacjach niejasnych czasem także tomografię komputerową lub MRI.
Bywa bowiem i tak, że guzy nerki czy inne patologie są mylone z powiększeniem śledziony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz